środa, 28 grudnia 2016

O stracie słów kilka...


''Iść bez Ciebie
Znaczy, iść w bezdroża
Gdzie nic, prócz pustych serc 
Już nas nie spotka. 
I płonący piach dotyka ust,
A do źródła tysiąc mil.
Wróć raz jeszcze... ''

Przed paroma miesiącami sama siebie przekonywałam, że będzie dobrze, że będę regularnie pisać posty, że rozkręcę bloga, że firma o której marzę będzie hulać, że zacznę wszystko od nowa... a najbardziej liczyłam na to, że zapracuję wszystko to co boli, to coś, co jest gdzieś tam na dnie mojego serca. 

Błąd...

Nie da się zapracować bólu, nie da się wyrzucić z głowy tysiąca przemyśleń, które z reguły są niemiłe i przykre. Dzień w dzień walczysz ze sobą o spokój serca, który tak defakto nie przychodzi, a przy okazji ranisz wszystkich bliskich wokół nie radząc sobie z tym, co Cię spotkało..
Bo tak naprawdę nie zmienimy tego co się wydarzyło, nie przywrócimy życia, a  tym bardziej nie pogodzimy się z tym w przeciągu jednego dnia, o ile w ogóle uda nam się pogodzić ? 

Czy w ogóle można pogodzić się ze stratą, jaką jest śmierć bliskiej osoby ? 

Ktoś przypadkowy powiedział mi kiedyś, że do straty się przyzwyczajamy, ale w żadnym wypadku się z nią nie godzimy - taka nasza ludzka natura, tacy już jesteśmy. I to jest w moim odczuciu 100% prawdy... ja przyzwyczajam się do tego dzień w dzień, raz mi idzie lepiej, raz gorzej. Gdzieś po części umarł we mnie ten optymizm, pozytywna energia, którą tryskałam na co dzień jeszcze rok temu.. Wiem, że nie łatwo wrócić do formy, ogarnąć się i zacząć żyć w innej rzeczywistości. Niesamowicie dużo wysiłku kosztuje powrót na dawne tory.. brakuje mi tego, jaka kiedyś byłam, tego spokoju w głowie, tej fascynacji światem. Niektórzy pytają '' co się z Tobą dzieje''.. przyjaciele mówią ''weź się w garść''.. A ja pytam siebie: ''czy to nie może być prostsze'' ? 

Niestety.. to nigdy nie będzie łatwe, nigdy nie będzie przyjemne...

Ciężko się nie obwiniać, ciężko wmówić sobie ''przecież nic więcej nie mogłaś zrobić'', cholernie trudno powiedzieć sobie ''tata i tak zawsze Cię będzie kochał''... skoro to był twój ziomek, najlepszy przyjaciel, osoba której mogłeś powiedzieć wszystko, a w ostatnich dniach nie poświęciłeś mu wystarczającej ilości ''SIEBIE'. 

Ale z drugiej strony... 

Pamiętasz jego uśmiech jak mówił ''Kocham Cię Bobasku'', czujesz zapach jego ulubionych perfum. W swoich ochach widzisz jego oczy, bo są praktycznie lustrzanym odbiciem. I gdzieś tam podświadomie liczysz na to, że jak w głowie powiesz sobie ''brakuje mi Ciebie'', to on i tak to słyszy, chociaż fizycznie go już niema. Wiesz i jesteś tego 100% pewny, że nie chciałby Cię takiej widzieć.. zgorzkniałej, bez życia, smutnej... 

Dlatego.. 

Powoli zaczynam się podnosić..
Staram się patrzeć przed siebie, a nie za siebie.
Cenić to co było - pielęgnować w pamięci tylko te szczęśliwe chwile, a  w miarę możliwości wymazywać te przykre. 
Kochać tych, którzy są blisko i bez względu na moje fochy, gorsze dni i złe humory zawsze byli przy mnie. 
Powoli snuć plany i w niedalekiej przyszłości je realizować.

I do tego... Tak po prostu, znowu zacząć być lepszą wersją siebie.. 


Ps. Kocham Cię tato! 

środa, 26 października 2016

Zdrowa środa- czas na deser. Babeczki z marchewką i przyprawą korzenną


Kiedy zapach korzennych przypraw unosi się na całym domu, to wiadomo, że szykuje się coś pysznego. Babeczki marchewkowe to jedna z ulubionych, deserowych opcji wszystkich domowników :D Tego typu desery to coś, co robię z przyjemnością. Babeczki są szybkie i łatwe do przygotowania. Kiedy pamiętamy o jednej bardzo ważnej zasadzie, że ''suche składniki łączymy z suchymi, a mokre z mokrymi'' - wyjdą Nam zawsze!

Składniki: 5 łyżek mąki owsianej, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, pół łyżeczki sody oczyszczonej, przyprawa korzenna do piernika, 2 duże marchewki, 3 łyżki miodu, 4 jajka, 2 łyżki jogurtu naturalnego, gorzka czekolada, orzechy laskowe, suszona żurawina.

Przygotowanie
Marchewki obieramy i trzemy na tarce o dużych oczkach. Dodajemy garść żurawiny.
Jajka ubijamy z miodem na puszystą masę, gdy będą gotowe, zmniejszamy obroty miksera i dodajemy dwie łyżki jogurtu naturalnego.
W osobnym naczyniu mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą i przyprawami. Polecam dodać kilka kropli aromatu pomarańczowego :)
Następnie suche składniki mieszamy z mokrymi za pomocą łyżki. Gdy już ciasto będzie jednolite przekładamy do foremek i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 30 minut. Wyciągamy z piekarnika i studzimy.
Na parze wodnej topimy czekoladę i polewamy nią babeczki, układamy orzechy włosie i GOTOWE!

poniedziałek, 24 października 2016

Pod lupą kosmetologa #1 - Arkana Crystal peel


Długo się nosiłam z rozpoczęciem nowej serii postów. Tyle było do zrobienia, mnóstwo pobocznych spraw, ale ciągle gdzieś w głowie siedział pomysł na posty z branży beauty. Na coś w końcu musi się przydać to mgr przed nazwiskiem, więc chyba czas najwyższy to wykorzystać i podzielić się z Wami moją wiedzą!
Jako, że skończyłam studia kosmetologiczne na uniwersytecie medycznym, to mam nadzieję, że uda mi się w fachowy i profesjonalny sposób prowadzić tą serię wpisów! Ale nie bójcie się... nie zabraknie tutaj naszego, zajawkowego luzu :)

Na pierwszy rzut idzie produkt marki Arkana - CRYSTAL PEEL, który ma zastosowanie zarówno w profesjonalnych gabinetach, jak i jest polecany do pielęgnacji domowej. Do niedawna firma Arkana nie była mi nieznana, natknęłam się na nią przez przypadek na facebook'u poprzez post sponsorowany. Jest to nasza rodzima firma, prosto z Polski. Zajmuje się produkcją profesjonalnych serii, jak i tych do użytku w domowym zaciszu. Fajne jest to, że kosmetyki są bogate w składniki aktywne, co jest cenne dla osób które potrafią czytać składy na produktach kosmetycznych.


Zapytacie się pewnie: ''no to co z tym składem ?'' Jeśli chcemy kupić dobry kosmetyk, a nie szmelc, warto nabyć umiejętność czytania jego zawartości. A więc... Składy INCI są skonstruowane tak, że substancje, których jest w kosmetyku najwięcej są umieszczone na początku całej listy, im bliżej końca, tym danego składnika jest coraz mniej. Na zdjęciu powyżej, wyszczególniłam Wam składniki, których w peelingu powinno być najwięcej! Czyli jak każda z Was pewnie wie - są to substancje złuszczające.

ALUMINA - kryształki korundu, substancji złuszczającej, która może być Wam znana z pojęcia ''mikrodermabrazji korundowej''. Jest całkowicie bezpieczny dla zdrowia.
SALICYLIC/MADNELIC/AZELAIC - kwasy, kolejno: salicylowy, migdałowy, azelainowy, które dają nie tylko efekt złuszczania, ale ze względu na swoje właściwości działają na skórę: wygładzająco, nawilżająco, oczyszczająco a nawet przeciwbakteryjnie.

Jak na moje oko, skład Crystal-peel'a jest super. Bardzo rzadko mamy do czynienia z preparatami do pielęgnacji domowej, w których dostaniemy połączenie składników złuszczających chemicznie jak i mechanicznie. Za to produkt ma ode mnie duży plus. Do tego ma przyjemny, nieduszący zapach. Na pierwszy rzut kryształki korundu są niewyczuwalne, dopiero gdy rozprowadzimy preparat na skórze z odrobiną wody, czuje się delikatne tarcie. Skład kwasów w moim odczuciu jest wysoki, ponieważ u mnie produkt wywołuje delikatne pieczenie i oraz mrowienie. Po zastosowaniu kosmetyku, skóra jest bardzo przyjemna w dotyku, idealnie wygładzona i oczyszczona. W przypadku pielęgnacji domowej, stosowanie Crystal-peel'a raz w tygodniu jest wystarczające. Nie ma co zbytnio podrażniać skóry,  jeszcze w zbliżającym się okresie zimowym.

Tego typu preparat idealnie nadaje się do wykonania domowego MINI-ZABIEGU, w celu szybkiego oczyszczenia, odżywienia i nawilżenia skóry :)


środa, 12 października 2016

Zdrowa środa-czas na deser. Serek wiejski z owocami i miodem


Pamiętam te czasy kiedy twaróg, serek wiejski i inne produkty mleczne były dla mnie nie do zniesienia. Nie lubiłam tego i nie czułam jakiejkolwiek potrzeby żeby to jeść. Jak widać, po 20 roku życia się to zmieniło i teraz bardzo chętnie sięgam po tego typu produkty.
Dziś bardzo proste, szybkie i mało twórcze drugie śniadanie. Lubię tego typu przekąski, dlatego też postanowiłam się tym z Wami podzielić. Nie wiem jak Wy, ale ja drugie śniadanie traktuje jako chwilę, w której mogę napić się ciepłej kawy lub herbaty, a do tego przekąsić coś słodkiego, przy okazji rozmyślając o ''niebieskich migdałach''.

Co potrzebujemy: serek wiejski, banan, gruszka, mieszanka suszonych owoców z orzechami, miód. Na samo dno miseczki dajemy serek, układamy banana i gruszkę pokrojone w plasterki i posypujemy mieszanką. Całość polewamy łyżeczką miodu i GOTOWE! :)

środa, 5 października 2016

Tosty na obiad ?? Pomysł na wytrawną wersję z sadzonym jajkiem, serem camembert i warzywami.


Cyklicznie, co jakiś czas dopada mnie ochota na tosty w wersji obiadowej. Pierwszy raz z takim pomysłem na obiad spotkałam się parę lat wstecz, kiedy to mój tata przygotował mojej rodzinie pyszne tosty z polędwiczką i sosem kurkowym - NIEBO W GĘBIE! Do dziś nie potrafię sama odtworzyć tego smaku, ale może kiedyś się uda ??
Tymczasem stworzyłam dla Was swój autorski pomysł, z którego jestem dumna, bo obiad jest naprawdę smaczny, a do tego szybki i prosty !


Niektórzy z Was mogą sobie pomyśleć ''TOSTY NA OBIAD ?!'', ale powiedzcie, czemu nie? Dostarczymy wszystkich wartości odżywczych: białko, witaminy, węglowodany i tłuszcze, a do tego będziemy mieli lekką odmianę od codziennego jedzenia mięsa na obiad :) Samo przygotowanie jest tak dziecinnie proste, że poradzi sobie z nim nawet osoba, która ma dwie lewe ręce jeśli chodzi o gotowanie.


Do zrobienia tego posiłku niezbędny nam będzie toster oraz patelnia. W pierwszej kolejności przygotowujemy sobie warzywa i ser camembert. Ogórek obieramy, sałatę myjemy i kroimy na małe kawałki. Ser camembert kroimy w plasterki.
Na patelni rozgrzewamy małą ilość oleju ryżowego, następnie wlewamy określoną ilość jajek, którą potrzebujemy. Przyprawiamy solą oraz dużą ilością ziół.
W międzyczasie wkładamy chleb do tostera i przygotowujemy grzanki. Gdy już będą gotowe, smarujemy je niewielką ilością sosu chili, na który kładziemy ser camembert, a następnie poszatkowane ogórki oraz sałatę.
Na tak przygotowaną kanapkę dajemy jedno, dobrze usadzone jajko :)
I GOTOWE!

wtorek, 4 października 2016

Strach przed siłownią ??? Mały poradnik dla początkujących

Tyle ile osób, tyle różnych wątpliwości, problemów czy też pytań '' dam sobie radę?'' Oczywiście, że dasz! Z dobrym podejściem i pozytywnym nastawieniem poradzisz sobie ze wszystkim. Początki są najtrudniejsze i to nie tylko w przypadku sportu, ale w  innych dziedzinach życia również. Kiedy mamy zacząć coś nowego, budzi się w nas wiele nieuzasadnionych wątpliwości i pytań. Naturalna, ludzka reakcja! I nie ma się czym martwić, bo właśnie dlatego, ci którzy już częściowo są w temacie, tworzą różnego rodzaju poradniki, z których warto skorzystać! :)

Przybliżę Wam wszystko na zasadzie pytań i odpowiedzi. Jeśli czegoś braknie, będziecie mogli zadać dodatkowe pytania w komentarzach, a ja chętnie odpowiem :)

a.) Nie ukrywam, że najlepszy jest impuls! Kiedy zaczynamy myśleć o zmianie swojego stylu życia lub chcemy spróbować czegoś nowego, powinno nam się zapalić światełko, że to najwyższy czas aby zacząć działać. Po prostu tzw. AKCJA-REAKCJA. Najlepiej, kiedy to nadarzy się jesienią, bo wtedy to w klubach fitness nie ma jeszcze tzw. sezonowców. Ale nie ma co się oszukiwać! Każdy czas jest dobry, nawet jeśli siłownie w danym okresie są przepełnione :P
b.) Ja jestem zwolenniczką dużych klubów fitness, chociaż moje początki z treningami rozpoczęły się na małej, miejskiej siłowni w Sosnowcu, jeszcze za czasów studiów. Fakt faktem dobry trening zrobimy wszędzie, czy to siłownia duża czy mała. Wiadomo, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Jeśli chodzi o duże siłownie, czy sieci siłowni typu PURE, FITNESS ACADEMY itp, mamy do czynienia z dużą powierzchnią treningową, ogromną ilością różnorodnego sprzętu, klatkami do crossfitu, możliwością skorzystania z dodatkowych zajęć, nie denerwujemy się, że musimy stać w kolejce do sprzętu, bo akurat fajnie by było wykonać dane ćwiczenie. Minusem tego typu klubów jest to, że nie mamy możliwości skorzystania z karnetów tygodniowych, dwutygodniowych czy miesięcznych. Z reguły jest tak, że jeśli już się decydujemy to musimy podpisać umowę na rok.

a.) Przede wszystkim strój sportowy, który powinien być wygodny, funkcjonalny. Do tego w przypadku Nas, kobiet - musimy się w nim dobrze czuć! Mały ręcznik, który przyda się podczas wykonywania ćwiczeń oraz duży - na potreningowy prysznic. Wygodne, sportowe buty - raz kupione droższe i porządne, będą nam służyć dłuższy czas! Z całego serca polecam rękawiczki treningowe - mniejsze ryzyko obtarć i pęcherzy na dłoniach :) Oczywiście woda mineralna do każdego treningu to podstawa. Najlepiej zaopatrzyć się też w klapki pod prysznic, aby uniknąć niechcianych zakażeń bakteryjnych czy grzybiczych.
b.) Jak najbardziej WARTO! Wiadomo, że uczony z nieba nie spada, ale jeśli nigdy wcześniej nie ćwiczyliśmy, to bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz będziemy się czuć zagubieni i niepewni. Dobrze prosperujące kluby mają takich trenerów, którzy nie dość, że oprowadzą po całej siłowni, opowiedzą co nie co o początkach i jakie treningi są dla nas najlepsze, to jeszcze pokażą obsługę każdego urządzenia z osobna. Z reguły taka konsultacja trwa około godziny i sporo można w tym czasie się nauczyć.

a.) W mojej opinii łatwiej zacząć z kimś, z kolegą/koleżanką, nieważne czy kiedyś ćwiczyli czy nie. Fakt.. łatwiej będzie jeśli mają już jakieś doświadczenie z ćwiczeniami, ale jeśli nie mają, to zawsze czujemy się w pewien sposób komfortowo, robiąc coś nowego z drugą osobą u boku. Ja miałam różne etapy: zaczynałam z koleżanką, potem ćwiczyłam sama, korzystając z licznych porad trenerów na siłowni czy też kolegów, a teraz ćwiczę z Tomkiem. Nie zawsze wykonujemy te same ćwiczenia, chociaż w przewadze wykonujemy treningi razem, na te same partie mięśniowe. Są osoby, które wolą ćwiczyć same i na własną rękę dążyć do celu. To wszystko zależy od charakteru i naszego stylu bycia. Każdy sposób jest dobry i każda opcja ma swoich zwolenników.
b.) Moja odpowiedź na to - kto pyta, nie błądzi! Nie bójcie się zadawać pytań! To jest istota dobrego treningu, poprawnie wykonywanych ćwiczeń! Co z tego, że zrobicie milion powtórzeń, jak każde kolejne jest wykonywane błędnie. Jeśli czegoś nie wiecie - PYTAJCIE! Na siłowni, każdy chętnie Wam pomoże - nawet całkiem obca osoba.. a nuż będzie to początek nowej znajomości ? :)

czwartek, 22 września 2016

Zdrowe środy - czas na deser. Ciasto drożdżowe ze śliwkami.

Powoli żegnamy kalendarzowe lato. Z jego końcówką zawsze kojarzyły mi się przeróżne ciasta, placki i desery, w których królowały nasze rodzime śliwki węgierki czy też moje ulubione śliwki wiśniowe. Są to owoce, które mają szereg dobroczynnych właściwości, m.in korzystnie wpływają na pracę układu pokarmowego: poprawiają apetyt oraz regulują trawienie, zapobiegają zaparciom, co w efekcie przyczynia się do zmniejszenia ryzyka zachorowania na nowotwory jelita grubego. Właściwości przeczyszczające śliwek wynikają z tego, że są to owoce o wysokiej zawartości błonnika, ale warto pamiętać, że śliwki suszone mają go 5 razy więcej niż śliwki surowe. Działają również jako przeciwutleniacze, czyli wpływają na redukcję wolnych rodników dzieki wysokiej zawartości witamin A i E. Z racji tego, że są bogate w witaminy z grupy B,  wpływają kojąco na układ nerwowy oraz wpływają pozytywnie na nasze samopoczucie. 


Jak widać, śliwki to owoce, które warto włączyć do swojej diety, zarówno ze względu na walory smakowe jak i odżywcze. Dlatego korzystając z okazji wrzucam Wam, jeden ze swoich sposobów wykorzystania śliwek w codziennej diecie.
Przygotowanie ciasta jest banalnie proste i nie wymaga posiadania jakiś super umiejętności. Zatem do dzieła!

  • Szklankę mleka podgrzać z łyżeczką cukru i szczyptą soli. Nastepnie dodać pokruszone drożdże i dokładnie mieszać do ich całkowitego rozpuszczenia. Odstawić.  
  • W międzyczasie śliwki umyć,  usunąć z nich pestki i pokroić na ósemki. 
  • W osobnej misce przygotować 5 łyżek mąki pszennej i 5 łyżek mąki owsianej, jedno jajko oraz łyżkę oliwy. Dodać kilka kropel aromatu śmietankowego i całość wymieszać energicznie widelcem z gotowym zaczynem drożdżowym. Mieszać do czasu uzyskania gładkiej konsystencji. Następnie odłożyć widelec, podsypać ciasto odrobiną mąki i energicznie wyrabiać rękoma. Musimy dodawać mąkę do czasu, aż ciasto będzie nam odchodzić od dłoni, a jego konsystencja będzie gładka i puszysta zarazem. 
  • Tak przygotowane ciasto odkładamy w ciepłe miejsce na ok. 1 h. Po upływie tego czasu, rozwałkowujemy je na placek o grubości 2 cm. Układamy równiutko śliwki pokrojone w ósemki. Całość posypujemy cukrem brązowym. W zależności od upodobań można go dodać więcej lub mniej :) 
  • Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 45 - 50 minut. 
  • Po tym czasie ciasto jest GOTOWE! :)

czwartek, 15 września 2016

Zacznij biegać i Ty! Moja przygoda z joggingiem

Gdybym powiedziała, że początki były łatwe - to bym skłamała.

Gdybym powiedziała, że motywacje innych przekonywały mnie w 100 % do tego, że dam radę - też bym skłamała.

Gdybym powiedziała, że sport uwielbiam od dzieciństwa i od dawien dawna było to moje drugie życie, to moja rodzina by mnie zlinczowała :D


Moje pierwsze starcia z bieganiem, rozpoczęły się gdy zaczęłam chodzić do klubu fitness razem z przyjaciółką. Było to jeszcze na studiach... jakieś 3 lata temu. Pamiętam, że etapem nie do pokonania był bieg na bieżni z prędkością 7 km/h, a przebiegnięcie w tym tempie 1 km ?? O ho ho... totalnie nie dla mnie i ponad moje możliwości. Zadyszka, pot wszędzie gdzie się tylko dało i mega zmęczenie - to są skutki siedzenia na kanapie przez ponad połowę swojego życia :)
Ale nie poddawałam się, robiłam na bieżni mini rozgrzewki, a po treningu siłowym lekkie cardio. Powoli, małymi kroczkami przyzwyczajałam swoje ciało do coraz to większych wysiłków, jednak i tak po tym czasie, nie byliśmy z bieganiem w terenie na ''Ty'' :D
Zawsze wolałam trening siłowy, lub trening obwodowy z ciężarem, niż typowe cardio. Jednak gdy poznałam swoją drugą połówkę, to po czasie przyszedł pomysł aby razem przebiec SPARTAN RACE. No tak.. tylko jedno małe ''ALE..'' - najkrótszy dystans to 5 km! Jak miałam przebiec 5 km z przeszkodami, jak dla mnie 1 km w terenie to była tragedia ?? Jednak w głowie świtała mi ciągle jedna mądra myśl, którą już bardzo dawno temu przeczytałam na jednym z ulubionych blogów: '' skoro ktoś inny to potrafi, to znaczy, że Ty też możesz się tego nauczyć''. 


Ja w swoich początkowych treningach wykorzystywałam zasadę małych kroków. Moim zdaniem lepiej powoli posuwać się do przodu, niż nie robić tego wcale.
Moim początkowym celem było: PRZEBIEC 2 KM ! I robiłam wszystko żeby tego dokonać. Ubierałam się na trening, wychodziłam na dwór, endomondo - pstryk, krótka rozgrzewka i CZAS START. Nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu zrobiłam cały dystans ciągłym biegiem. Jak już moje ciało odmawiało posłuszeństwa, mówiłam sobie STOP i końcowy odcinek pokonywałam szybkim chodem.
Z dnia na dzień, z treningu na trening udało mi się dobić do 2 km, potem do 2,5 km. Dodatkowo dodawałam jeszcze 2,5 km spaceru, żeby dobić do dystansu 5 km podczas jednego wyjścia. To były takie moje treningi mieszane: najpierw bieg, potem chód.
Aż pewnego, pięknego dnia razem z moim Połówkiem - udało mi się zrobić moją pierwszą 5! Nie było łatwo, miałam swoje kryzysy, które musiałam pokonać.

Jednak jeśli osoba obok, wierzy w Ciebie, motywuje Cie z całych swoich sił i po zrobionym treningu widzisz w jej oczach dumę, to mówię Wam, że WARTO. 

Sport, jakikolwiek sport.. nie musi to być bieganie, fitness czy podnoszenie ciężarów, niech będzie to cokolwiek - jeśli zaczniesz, to da Ci to mnóstwo radości, pozytywnej energii. Nauczy dyscypliny i ukształtuje w pewien sposób charakter. I nie jest to teoria wyssana z palca. Pisze Ci to osoba, która parę lat wstecz w życiu by nie przypuszczała, że przebiegnie jakikolwiek dystans, że regularnie będzie chodziła do klubu fitness na trening, a do tego, że będzie czerpała z tego niesamowitą radość i satysfakcję.

Wszystko da się zmienić w swoim życiu. Wybór należy do Ciebie, jak to zrobisz i czy zmienisz to na lepsze! 

środa, 14 września 2016

Zdrowe środy - czas na deser. Cynamonki owsiano-pszenne z gorzką czekoladą

Dzisiaj środa - więc czas na kolejny post z serii ''Zdrowe środy - czas na deser''. Tym razem padło na ulubioną przekąskę Tomaszka - CYNAMONKI. Proste w wykonaniu, ale za to czasochłonne, bo wiadomo jak to bywa z ciastem drożdżowym - aby było smaczne, musimy dać mu sporą chwilę na wyrośnięcie. 


Ciasto drożdżowe z użyciem mąki owsianej czy razowej wydaje się nieco bardziej kruche i mniej puszyste, niż te wykonane typowo na mące pszennej. Także nie macie się co przejmować, jeśli cynamonki będą chrupie i kruche.



Nie ukrywam, że ciężko było mi sprecyzować przepis na ciasto drożdżowe, bo szczerze Wam powiem, że ja to wszystko robię ''na oko'' i o dziwo, zawsze wychodzi, więc mam nadzieję, że sprostałam zadaniu i Wam też wyjdzie! :D
NO TO ZACZYNAMY !

  • 250 ml mleka podgrzewamy w garnuszku z łyżeczką cukru i szczyptą soli. Mleko ma być ciepłe, ale nie gorące. Następnie do mleka dodajemy drożdże (najlepiej pokruszyć) i mieszamy, aż się rozpuszczą - odstawiamy do czasu wyrośnięcia. 
  • W osobnej misce przygotowujemy 5 łyżek mąki owsianej i 5 łyżek mąki razowej, dodajemy 2 łyżki oleju i 1 jajko i odstawiamy na bok do czasu wyrośnięcia drożdży. 
  • Do mącznej mieszanki dodajemy wyrośnięte drożdże i energicznie mieszamy widelcem do uzyskania spójnej masy. Następnie dodajemy po trochu mąki pszennej, dalej mieszając. Odkładamy widelec, blat posypujemy mąką i przekładamy ciasto - wyrabiamy od czasu do czasu podsypując mąką, do uzyskania spójnej, gładkiej kulki, odchodzącej od dłoni. Tak przygotowane ciasto odstawiamy na co najmniej godzinę do wyrośnięcia. 
  • W międzyczasie gorzką czekoladę trzemy na tarce o bardzo drobnych oczkach, dla dodatkowego osłodzenia cynamonków można zetrzeć w gratisie czekoladę karmelową :) 
  • Po wyrośnięciu ciasta, rozwałkowujemy je na cienki placek o grubości ok 3 mm. Posypujemy cynamonem, cukrem brązowym, startą czekoladą i zwijamy w rulon. Kroimy na kawałki grubości ok. 2 cm i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy na 20 minut i nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. 
  • Pieczemy przez 20 minut, aż ciasto się ładnie zarumieni.
  • Na koniec można polać je stopioną, gorzką czekoladą lub pozostawić w wersji klasycznej :D 

środa, 7 września 2016

Zdrowe środy - czas na deser. Placek jaglany z bananami i rodzynkami

Dzisiejszym postem rozpoczynamy cykl co środowych wpisów pt. : ''Zdrowe środy - czas na deser''. 
Od dziś i tak do odwołania, co tydzień w środę będzie wrzucany przepis na FIT-słodkości w formie ciast, ciasteczek, puddingów czy słodkich omletów :) Każdy smakosz znajdzie coś dla siebie ! Mam nadzieję, że ta opcja Wam się spodoba i będziecie z niecierpliwością czekać na każdy, nowy przepis. 


Te osoby, które śledzą moje poczynania blogowe od bardzo dawna, wiedzą, że jestem fanką prostych, ale za to pysznych rozwiązań. Lubię wymyślać desery do przygotowania w 20 czy 30 minut. Wtedy mamy okazję zjeść coś pysznego, ale nie zajmuje nam to mnóstwa czasu.


  • Białka oddzielamy od żółtek, dodajemy szczyptę soli i ubijamy na sztywną pianę. Następnie zmniejszając obroty miksera dalej ubijamy dodając po jednym żółtku i po łyżce cukru trzcinowego ( w sumie 2 łyżki). 
  • W osobnej miseczce przygotowujemy 4 łyżki płatków jaglanych, 2 łyżki mąki owsianej, po łyżeczce kakao i cynamonu, oraz łyżeczkę proszku do pieczenia - razem mieszamy. Po wymieszaniu , małymi porcjami dodajemy do masy jajecznej delikatnie ubijając mikserem. 
  • Gotową masę jajeczną wylewamy na wcześniej przygotowaną blachę - może być tortowa lub taka specjalna pod tartę. Układamy banany pokrojone w plasterki i posypujemy rodzynkami. 
  • Całość wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy przez 30 minut. 
Po tym czasie nasz placek jaglany jest GOTOWY! :) 

wtorek, 30 sierpnia 2016

Wypad nad polskie morze... jak to ''ugryźć'' ??

''... świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę''
Długo zastanawialiśmy się nad tym, czy w tym roku gdziekolwiek pojechać. Nie mieliśmy ani pomysłu, ani specjalnej motywacji żeby cokolwiek organizować. Bo gdzie by tu pojechać na szybko, jak rzekomo wszędzie ma być mnóstwo ludzi??
Po kilkudniowych przemyśleniach zaryzykowaliśmy wybierając ''zatłoczone'' polskie wybrzeże. Jednak po podjęciu decyzji, nie było łatwo z organizacją...

Zdecydowaliśmy się na wyjazd początkiem sierpnia, na okres 5 dni. Ze znalezieniem oferty mieliśmy ogromny problem, ale raczej nie powinno to nikogo dziwić, bo przecież był środek sezonu. Jeśli chodzi o wyjazdy nad nasze polskie wybrzeże, raczej nie mamy co liczyć na oferty ''last minute'', bo jest ich niewiele, o ile w ogóle takie znajdziemy. Godny uwagi nocleg, w dość wysokiej cenie (a już był jednym z tańszych) znaleźliśmy dopiero po ok tygodniu czasu. Myślę, że łatwiej by było gdybyśmy jechali w grupie, bo ofert z domkami letniskowymi dla większej liczby osób było całkiem sporo. Dlatego NIE POLECAM szukania noclegu na ostatnią chwilę, patrząc też na sytuację polityczną w Europie, która wpływa na to, że duże grono osób wybiera wakacje w kraju.

Celem naszej podróży był Trzęsacz. Był to strzał w dziesiątkę! Mała, nadmorska wieś zlokalizowana między Dziwnówkiem a Rewalem. Niedaleko do Międzyzdrojów i Kołobrzegu. Pogoda nie była wymarzona, ale też nie nastawialiśmy się na leżenie plackiem na plaży. Tak szczerze, takiego całodniowego plażowania mieliśmy tylko jeden dzień, bo w inne niestety było pochmurnie lub padał deszcz.
Ale dzięki temu, zaliczyliśmy przez 5 dni kilka nadmorskich miejscowości. Byliśmy na wycieczce w Kołobrzegu, Międzyzdrojach, Dziwnówku oraz Rewalu. W ciągu dnia robiliśmy ok. 10 do 12 km spaceru - aktywny wypoczynek sprawił, że czuliśmy się rewelacyjnie! 

Wyjeżdżając nad Bałtyk należy pamiętać o kilku kwestiach:

  1. Pogoda bywa zmienna więc trzeba nastawić się zarówno na deszcz, jak i słońce, 
  2. Wybierać mniejsze miejscowości bądź wsie, w których liczba turystów jest znacznie mniejsza i nie będziemy czuć się przytłoczeni tak jak w popularnych kurortach, 
  3. Ceny za jedzenie, słodkości, piwo i napoje nie są niskie i nie mamy co się nastawiać na oszczędne wakacje, 
  4. Skoro już jedziemy nad morze, to korzystajmy z tamtejszego dobrodziejstwa i jedzmy mnóstwo ryb :), 
  5. Polskie wybrzeże stanowi duży plus zarówno jeśli chodzi o wypoczynek fizyczny jak i psychiczny. 


piątek, 26 sierpnia 2016

Makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem

Pamiętam te chwile z czasu swojego dzieciństwa, kiedy wszyscy krzywili nosem gdy tylko słyszeli słowo ''szpinak''. Bywało nawet tak, że ktoś nie lubił z zasady, bo inni mówili, że nie dobre, bo ktoś tam powiedział, że ohyda. Fakt, faktem sposób przyrządzania szpinaku w tamtych czasach był daleki od ideału. Robiło się z niego typową, zieloną, bezsmakową papkę!
A przecież to urocze warzywko ma w sobie taki smakowy, a do tego odżywczy potencjał i nadaje się praktycznie do wszystkiego! 



W dzisiejszym przepisie wykorzystałam szpinak mrożony, bo jest to zawsze dobra opcja kiedy chcemy coś na szybko zrobić, a specjalnie nie mamy czasu jechać po świeże składniki. Wtedy raz, dwa sięgamy do zamrażalki i wyciągamy określone warzywko.

  • Mrożoną kostką szpinakową wkładamy do garnka i zalewamy odrobiną wody - szklanka w zupełności wystarczy; dusimy na małym ogniu przez ok. 15 minut do całkowitego rozdrobnienia i odmrożenia szpinaku. 
  • Następnie dodajemy czosnek, świeże zioła posiekane w drobne kawałki, sól, pieprz i chili. Dusimy przez jakiś czas, aby szpinak przesiąknął dobrze smakiem przypraw. 
  • W osobnym garnku gotujemy makaron. Gdy już będzie gotowy dodajemy go do szpinaku z dwoma łyżkami jogurtu naturalnego i parmezanem (tutaj według uznania). Całość dokładnie mieszamy i jeszcze gorące przekładamy na talerze :) 
SMACZNEGO! 


sobota, 20 sierpnia 2016

Zapiekanka z ziemniakami i jajkiem

Współczesny świat funkcjonuje na bardzo wysokich obrotach. Każdemu z nas ciągle się gdzieś spieszy, nigdy nie mamy na nic czasu, wiele spraw załatwiamy w biegu. Nieraz nie mamy jak zjeść porządnego i zdrowego posiłku w ciągu dnia, zapominając, że zdrowe odżywianie jest bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu.


Dlatego śpieszę Wam z pomocą w formie nowego, szybkiego przepisu nadającego się zarówno na obiad jak i lunch. Jest szybko, zdrowo i jednogarnkowo !
Pamiętam jakby to było wczoraj... te chwile z czasów dzieciństwa jak co piątek moja babcia przygotowywała na obiad gotowane ziemniaki i jajko sadzone. Ten przepis mogę uznać jako pewną modyfikację tego starego pomysłu  :D A więc:

  • Ziemniaki obieramy ze skórki i kroimy na łódeczki. Przyprawiamy solą, pieprzem, chili w proszku i suszoną cebulką. Do tego wrzucamy pokrojone na drobno świeże zioła i skrapiamy łyżką oliwy. Dokładnie mieszamy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika (180 st.) na 20 minut. 
  • Po tym czasie wyjmujemy ziemniaki z piekarnika, robimy w nich małe zagłębienie i tam wbijamy 2 jajka (tak jak by się robiło tradycyjne jajka sadzone). Jajka lekko przyprawiamy solą i posypujemy szczypiorkiem. Całość wstawiamy na kolejne 20 minut do piekarnika. 
Gdy wszystko będzie ładnie upieczone, wyjmujemy z piekarnika i możemy się zabrać za jedzenie. SMACZNEGO! :) 



czwartek, 18 sierpnia 2016

Powitanie

Trochę czasu minęło od mojego ostatniego, blogowego wpisu. Dużo się wydarzyło, wiele się zmieniło i tak szczerze mówiąc, siedzę już od pół godziny i dalej nie wiem co napisać żeby było składnie, ładnie i miło. Ten blog to moja nowa opcja, nowe możliwości, małe spełnianie marzeń z udowodnieniem sobie, że można wszystko!
Parę lat wstecz, w życiu bym nie pomyślała, że dam radę sama stworzyć szablon bloga. Poddałabym się już po pierwszym, małym niepowodzeniu. A teraz? Chociaż nie wszystko wychodziło jak chciałam, chociaż po zrobieniu pierwszego szablonu, nad którym siedziałam dobre 10 godzin wszystko szlak trafił - nie poddałam się! Były płaczki, były nerwy, ale była też motywacja do działania i wsparcie bliskich, którzy powtarzali ''Jak nie Ty, to kto?''.

Mam na swoim koncie już kilka blogów, którym niestety nie oddawałam całego serca. Grafika była byle jaka, posty niedopracowane i na ''odwal się''. Teraz wiem, że aby coś osiągnąć i rozwinąć to o czym się marzy, trzeba nad tym pracować i starać się być perfekcyjnym w tym co się robi! Dawać z siebie wszystko, nawet przy pracy nad najmniejszym szczegółem!
W tym wypadku nie powiem, że ''mam nadzieję, że razem z Tomkiem stworzymy coś ekstra'', dzisiaj Wam napiszę, że my NA PEWNO stworzymy coś wspaniałego! Małymi kroczkami do przodu, będziemy Was zasypywać naszymi pomysłami, inspiracjami i usługami, a Wy będziecie mogli na bieżąco śledzić Nasze poczynania :)

Do następnego kochani!