czwartek, 15 września 2016

Zacznij biegać i Ty! Moja przygoda z joggingiem

Gdybym powiedziała, że początki były łatwe - to bym skłamała.

Gdybym powiedziała, że motywacje innych przekonywały mnie w 100 % do tego, że dam radę - też bym skłamała.

Gdybym powiedziała, że sport uwielbiam od dzieciństwa i od dawien dawna było to moje drugie życie, to moja rodzina by mnie zlinczowała :D


Moje pierwsze starcia z bieganiem, rozpoczęły się gdy zaczęłam chodzić do klubu fitness razem z przyjaciółką. Było to jeszcze na studiach... jakieś 3 lata temu. Pamiętam, że etapem nie do pokonania był bieg na bieżni z prędkością 7 km/h, a przebiegnięcie w tym tempie 1 km ?? O ho ho... totalnie nie dla mnie i ponad moje możliwości. Zadyszka, pot wszędzie gdzie się tylko dało i mega zmęczenie - to są skutki siedzenia na kanapie przez ponad połowę swojego życia :)
Ale nie poddawałam się, robiłam na bieżni mini rozgrzewki, a po treningu siłowym lekkie cardio. Powoli, małymi kroczkami przyzwyczajałam swoje ciało do coraz to większych wysiłków, jednak i tak po tym czasie, nie byliśmy z bieganiem w terenie na ''Ty'' :D
Zawsze wolałam trening siłowy, lub trening obwodowy z ciężarem, niż typowe cardio. Jednak gdy poznałam swoją drugą połówkę, to po czasie przyszedł pomysł aby razem przebiec SPARTAN RACE. No tak.. tylko jedno małe ''ALE..'' - najkrótszy dystans to 5 km! Jak miałam przebiec 5 km z przeszkodami, jak dla mnie 1 km w terenie to była tragedia ?? Jednak w głowie świtała mi ciągle jedna mądra myśl, którą już bardzo dawno temu przeczytałam na jednym z ulubionych blogów: '' skoro ktoś inny to potrafi, to znaczy, że Ty też możesz się tego nauczyć''. 


Ja w swoich początkowych treningach wykorzystywałam zasadę małych kroków. Moim zdaniem lepiej powoli posuwać się do przodu, niż nie robić tego wcale.
Moim początkowym celem było: PRZEBIEC 2 KM ! I robiłam wszystko żeby tego dokonać. Ubierałam się na trening, wychodziłam na dwór, endomondo - pstryk, krótka rozgrzewka i CZAS START. Nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu zrobiłam cały dystans ciągłym biegiem. Jak już moje ciało odmawiało posłuszeństwa, mówiłam sobie STOP i końcowy odcinek pokonywałam szybkim chodem.
Z dnia na dzień, z treningu na trening udało mi się dobić do 2 km, potem do 2,5 km. Dodatkowo dodawałam jeszcze 2,5 km spaceru, żeby dobić do dystansu 5 km podczas jednego wyjścia. To były takie moje treningi mieszane: najpierw bieg, potem chód.
Aż pewnego, pięknego dnia razem z moim Połówkiem - udało mi się zrobić moją pierwszą 5! Nie było łatwo, miałam swoje kryzysy, które musiałam pokonać.

Jednak jeśli osoba obok, wierzy w Ciebie, motywuje Cie z całych swoich sił i po zrobionym treningu widzisz w jej oczach dumę, to mówię Wam, że WARTO. 

Sport, jakikolwiek sport.. nie musi to być bieganie, fitness czy podnoszenie ciężarów, niech będzie to cokolwiek - jeśli zaczniesz, to da Ci to mnóstwo radości, pozytywnej energii. Nauczy dyscypliny i ukształtuje w pewien sposób charakter. I nie jest to teoria wyssana z palca. Pisze Ci to osoba, która parę lat wstecz w życiu by nie przypuszczała, że przebiegnie jakikolwiek dystans, że regularnie będzie chodziła do klubu fitness na trening, a do tego, że będzie czerpała z tego niesamowitą radość i satysfakcję.

Wszystko da się zmienić w swoim życiu. Wybór należy do Ciebie, jak to zrobisz i czy zmienisz to na lepsze! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz